Natchnęła Was potrzeba
Żeby spojrzeć w moje życie?!
Możesz być bliżej nieba
Dlatego nie pozwalam ci zostać
I zaczynam krzyczeć, ściągam do cienia!
Jeszcze szepczę o klątwach,
że wyrządzę krzywdę
Jeśli nie odejdziesz, jeśli mi nie przeszłaś!
Nie płacz, że jesteś samotna!
Ze mną już byłaś i wiesz jak nie kochać
Nie widzieć miłości, ale wyrzekać!
tylko ciągnie się rzeka!
Nie umiem pływać, topię się, umieram
Tylko w kilku stopniach, życie!!!
Znowu cię nie widzę,
Zabiłaś człowieka
przepływasz mi przez żyły
Gdyby żyły, to zabiłyby myśli,
jesteś pierwsza! Daj mi stryczek
Zgaszę teraz! Dawki letalne!
Przecież jestem czysty!
Może dlatego się uśmiercam?!
Dłonie, one są czyste, Śmieszna!
Wypłukane przez wodę
Która przy wodospadzie stygnie!
Ja, zbyt płytki,
nie mogłaś topić emocji, ze mną!
Chciałaś codzienność
za wodze ściągnąć na lata przyszłe?!
Nie mam mocy, wypłukało także oczy
Puste, złapała mnie senność
Wersja dawnych opcji
Nie mogę więcej myśleć.
Znowu uszedłem, ledwo...
Przez chłodnych lat, moją przeszłość.