Kiedy widziałem stos zwłok, dzisiaj przeleżane.
Wyskoczyć przez okno było moją odskocznią
Od końca aż po Amen, napisałem testament
Odłożyłem do szuflady, a może jebnąłem mocno!!!
Pamiętam, mam na ciele ślady, nie ma serca
Niewymienne części ciała zgniły od zdrady
Nie chcę przezywać, nie jestem oszczerca
Byłaś moją pochodną, dlaczego stałaś się pochodnią
Dla mojego wnętrza?!
Płoną nocą, wypalają moją wolność
Zostawiłem tamtych, nie mam miejsca
Nie miałem też za życia, bo była tylko obcość...
Szedłem sam, wybacz mi za każdą podłość
Byłem taki,odkąd uczucia zaczęły wywiercać!
Tylko gasnę samotnie, wdycham samotność
Ostatni dym się ulatnia,
zelżał także ucisk z twoją dłonią
Wolno Ci tak zostawić mnie,
jeśli widziałaś wnętrze a w nim kogoś?