cichym wieczorem
idąc kolejowym torem
układam listy w głowie
zapachem późnego lata
lasem się upajam
na niebie gwiazd ekspansja
lepiej widać
nic nie mam
nic mnie nie trzyma
trochę wina mały łyk
moja miła
na łąkach ramiona rozkłada
w pół jej biodra chwytam i
zasypiam po świtu ćwierkanie
bo natura wzywa
wilkiem czasem bywam
czasem motylem lub pszczołą małą