za oknem męczący
deszcz skapuje na twarze
na progu kot z mruczanką na pysku
pręży grzbiet jasny
z podsuniętą miską mleka
zaparzony zapach kawy
przynosi ukojenie
inny wytarty nie rozgarnięty
zamykam oczy by zniknąć stąd
dość pazerności zębów wilczych
w uśpieniu idziemy przed siebie
niby z celem co raz bardziej w to wątpię
w rzeczy ważne
bezsilny skryty
ratować próbuję sumienie
uspokoić bicie serca