czysta woda w nim spokojne płynie.
Dzieci do niego nie dochodziły
gdyż grzęzły w nim i się brudziły.
Rodzina z pola powracała.Trójka dzieci siedziała na wozie ojciec rodziny powoził nim. Przejeżdżając przy strumyku konie nagle wpadają w popłoch trzęsą głowami ,kopią kopytami wtem najmłodsze dziecko odzywa się.
Tato zobacz tam są ręce ,dużo ich jest wychodzą z ziemi są coraz większe.
Ojciec przerażony krzyczy do córki
odwróć głowę, nie patrz się tam.
Dziecko odwrócone powtarza słowa.
Tato tam ksiądz jest idzie z krzyżem w stronę kościoła za nim ludzie dużo ich jest leżą na ziemi i się podnoszą
brudni obdarci w łachmanach swych.
Na wozie ojciec żegna się krzyżem
dzieci módlmy się,niech odpoczywają w spokoju wiecznym.Tu wojsko polskie o wolność walczyło w podmokłych polach na koniach ginęli.
Szczęśliwy jestem że doczekałem tej chwili
że jak ty mówisz córuś. Ksiądz ich prowadzi na wieczny odpoczynek. Za krzyżem idą i podążają do Wiecznego Boga się udają.