Dosłownie każdy
chciał kiedyś lekkości
Zaszyjemy się w kodach
warstwach potępienia
W kablach, miastach
i zbliżeniach
w cierniach
Od zakończenia po kres
na krwawych kartkach...
Gdy Ciebie już nie ma!
One dostały życie, sens
W każdej krwi cząstka nieba
Nie jestem wyjątkowy
Raczej zbity jak pies
Gdy ciąży mi ocena
Zmowy, krzywdy cierń
Wybranego otoczenia
Noc zasnuła całe niebo
A nieznajomy to tylko cień
W niewidzialnej agonii z upodlenia
Przez grzech?
Przecież nigdzie już nie zmierzam...
Mówisz, że mam rację?
Uważam tak też!