i rozłąką dla ciemności
Są niektóre dni
pozbawione miłości
Gdy wstaję pośród krzywd
Pełen rozłąki
Trafiając w wir
codzienności
Zbyt obcy...
Nie bedzie światła
dosyć zabaw na nowych kartach!
Nie jesteś tego warta
Wyjeżdżam z miasta
Ostatni raz na pasach
I tylko ciemności
Zostanę w żartach
Śmieszna
Jak pusta czaszka
I pożółkła kartka
Chciałaś chwycić za dłoń
Lecz zmieniła się
Zbyt marna
Dotyka światła
Ale wciąż czarna
Czarniejsza
Bo zmienić potrafi
tylko prawda!