nie ból
tylko myśli uciekają
jak spłoszone ptaki
czas zadziwia
nie dając się zatrzymać
dzieci udają dorosłych
a starych coraz mniej
nie przeliczam drobniaków
a pierwsze lody
są jak pocałunek
motyle w letnich sukienkach cieszą
w słoneczne dni
przyłapuję się na nuceniu piosenki
czasem tylko
zaraz po przebudzeniu
dopadają mnie ciągi zmartwień
spłukuję je pierwszą kawą
trzymam się prosto
nie chodzę na skróty
nie ścinam już zakrętów
ciągłość wcale nie jest nudna