gdy wracał porankiem
i Słońce zawitało
po trzech dniach
rozłąki są nieważne
Jeśli przestanie się bać
i zapłonie tym samym
światłem..
Wracał, od zawsze
pokój pachniał łąką
przez niezamknięte okno
z nierozwagą zostawił
nad kartką lampkę nocną
Słońce,
znowu kładziesz do snu
kiedy wracam taki sam
Wypruty, wciąż błądząc
ale trzymając trud
moją dłonią!