liście drżą jak twoje ciepłe dłonie
spragniony miłości gnałem szerokim szlakiem
ciężko gdy coś pcha do przodu
sens w tym że tego chciałem
ptaki w konarach otoczony śpiewem
zielonym w głowie
wsłuchany biegłem na złamanie karku
widziałem dom w oddali
z wielkim ogrodem spokoju
pot z czoła skapywał słony pachniałem morzem
na ustach z muzyką
z radości płakałem widziałem cię w progu
niewinna moja prawdziwa miłości
wymodliłem spotkanie
zakochany śniłem o dniu
gdy usłyszałem pierwszy raz twój głos