wschodzi zawsze świeżym rankiem
po przejściach budzisz się sam
parzona kawa w samotności smakuje inaczej
odeszła bo taka była kwestia
zostałem sam bez perspektyw
czas pchnął mnie zbyt daleko
starość na skroniach gościem
idę gdzieś daleko w myślach tonę jak w rzece
nie nadużywam wszystko jasne dziwne stany
nie pasuję do społeczeństwa jestem inny
dziwny i prawdziwy kocham prawdę kocham Boga
wam wszystkim których znam choć nie widziałem
życzę zdrowia przed długa drogą
która nie ma początku ni końca
odchodzę będę nie daleko
zawsze po drugiej stronie ekranu