spadałem z dużej wysokości
na kolach idę do prawdy
nie żałuję doświadczeń
długich rozmów z
Bogiem
zawsze myślałem że tak jest dobrze
było inaczej
teraz widzę więcej
czuję więcej
w całkowitych ciemnościach
walczę z demonami
stać mnie na wiele
czekam do wiosny
by zbudzić się po ostatnim stopniałym śniegu
przyjaciele są daleko i tak mnie odbierają
droga niełatwa sandały na stopach
w głowie nadzieja serce tonie w miłości
ostatni papieros poczeka do rana
przytulam samotność usypiam z myślami
w środku wyczuwam człowieka
świat pragnie strawić
ostatnie słowa prawdy