chciał sie ukryć nie potrafił
znaleźli go
podał się bez walki
nie miał nic przy sobie
prócz wspomnień
myślał dużo o bracie
kochał swoją mamę
ojca nie nawiedził
gdy stawiał pierwsze kroki
on ich zostawił
ojciec stawiał kolejkę przy barze
rodziną się nie chwalił
brat się powiesił
tak mówili lecz są dwie wersie
nie mógł tak po prostu nie wierzcie
matka miała zawał ciężko pracowała
kopalnia dom sprawy nie wytrzymała
życie chciał pookładać zaraz po ślubie
dowiedział się że żona
nosi w sobie nie jego dziecko
nie umiał tego wyjaśnić
alimentów nie płacił
bujał się tu i tam
policja tropiła go
on rozkładał skrzydła
spadł w otchłań jak złoczyńca
miał grzechy lecz małe
osądzono szybko nie potrafił kłamać
przyznając się mógł się załąmać
teraz gdy ja chodzę po plaży on
widzi zamiast świata kraty przed oczami
słałem do listy
pisał stary jeszcze rok i będę z wami
czekamy kochany
miej się zdrowo myśl
nie poddawaj się jeśli źle
mów że dobrze jest
myślami dotykamy się wieczorami
wyczekuję cie po tej stronie bramy
jesteś z nami