historii nieskończonych
Szarpią i ciągną za gardło
wyciągam niewiedzę
jak KungFuZając
Dotyki obcych pomijam
Bo ciało milczy a krzyczy
Ja! doskonałość, okazałość
zwiędłe piękno ambicji
jeszcze poznają wszyscy!!!
Z nową, czystą kartą
pielęgnuję tak marność
Dla własnej pustki
czyli nic się nie liczy
Dzwoni Psychiatra poety
I nie trafia w smutki
Ja żałość, ty pogarda
My błędy, wyrzutki świata
Tak, nie-stety gramy życie
kiedy w kartach same trolle
głupi starcy i dzieci
A ja, WIELKI w swojej głowie
Pokazuję brudne dłonie
mówię, że są estety!