ze strachem wchodzę
robię pierwszy krok
w pokoju kilka wilków starych i młodych
spragnione krwi i żywego mięsa
wybiegam przez szeroko otwarte oczy
uwierzyłem że miłość mija w sercach
ciągle brakuje ognia
jestem zbudowany z cegieł
każda cegła to wypalone ego
podaj dłoń kolego zbudujemy coś dobrego
nie mam nic prócz
braku zaufania
brakuje wspomnień
filmy w głowie wszystkie po zapomniałem
brakuje ciepła w sercu zima
skuty lodem zimnym wzrokiem mierzę horyzonty a na nim promienie jasnych włosów
więc następuje nadzieja
kocham ludzi
lecz śmiech szyderczy wszystko niszczy
słabe słowa liście jesienią spadają
są kolorowe jak jesienne
smętne przedmieścia dziwni kolesie jarają
zaciągam się tobą jesteś bliska całkiem blisko
na wyciągnięciu dłoni nasza przyjaźń
tylko powiedz ile dla mnie znaczysz
mam zaufanie i kochamy się nawzajem