rzucanych prost z mostu do rzeczki
kiju którym czasem ojciec przechrzcił
pamiętam czas zastygły w słońcu
oddycham dziś tym
nie liczą się przyszłe dni
nie mamy wpływu jak będzie
ważne że jest się bohaterem
w dniu który może być naszym ostatnim
zatopiony w czasie obserwuję chaos
który mnie otacza i wykracza poza granice
przyzwoitość nie ma znaczenia
wszystko się zmienia i mieni
idąc lasem chciałbym się rozpłynąć zniknąć
w świadomości spocząć i patrzeć na zgniliznę świata