podałaby ryba. ale wtedy nie byłabyś sobą Mała Wiero,<br />
co najwyżej zwykłą sardynką, której zamiast <br />
kabaretek założono siatkę. do wieczora odpłyniesz<br />
<br />
po dawce extasy, a miejsce w bramie przy Ajwazowskiej <br />
zajmie Mona Liza z cyckami wielkimi jak delta Wołgi. wilgoć wyłazi z<br />
kanałów, jakby ziemia była rastamanen - ćmiła skręty. glony<br />
wrastają w glany. w ściekowej studzience zgubiona muszelka.<br />
<i>szukaj, </i><br />
<br />
ten cały horyzont to tylko akwarium, atrapa oceanu zamknięta<br />
w pudełku. <i>z każdej strony ryba; </i>tylko tyle mówiła matka o ojcu. <br />
pod językiem obcego znajome DNA. na wszelki wypadek<br />
przytulasz się jak głupia.<br />