tak już jest że nikt nie przeciwstawia się
nasza droga kręta zakręt zanim następny
bez końca bez dnia i nocy nikt z nas nie marudzi
w poszukiwaniu spokoju odnajdujemy siebie
na szybach deszcz na policzkach łzy
gdybym mógł pomóc wszystkim którzy
popełnili błędy nie wiedząc jak iść
i którędy by nie zbłądzić by spokojnie żyć
gdy budzę się czuję dzień po nocy lekkiej jak sen
odchodzą ludzie w każdej minucie i nic
nie móc zrobić wiem że żyje nadzieja na lepsze
zapominam czasem o zdrowiu choć mam go nie wiele
opętany światem jak schizofrenią głosy myśli tyle
wspominam przeszłe lata
gdy upodlony nie zwracałem uwagi na motyle
odszedł najlepszy kumpel mój tata
niegdyś było nas dwóch synowie porosły jak drzewa
w życiu mam potrzebę pomagania innym tak bywa
zakochany w ludziach płynę zarażam miłością nie złości mnie nic wybaczam innym i sobie zło nie da mi nic
prócz czarnych dziur pod skórą