w niebie tam wysoko bunt na ziemi mgła
okryła drzewo dobra i zła wewnętrzna walka mężczyzny z kobietą skuszoną jaszczura słodką mową i wprawnym językiem co dwa końce rozdwojone ma
w raju gdzie było dobrze życie wiecznym brakiem czasu
bez sądu gdzie sumienia czyste szkło płynął prąd światłowodem człowiek tą wodę pił wielbiąc Słowo boże
czeluść otworzyła przepaść bramy nieba otworem uleciało zło demonów sto aniołów klucz kieruje się ku ludziom
po prostu bunt na górze i tu na dole
z giełdy w Sandomierzu człowiek jabłka jadł
dowiedział się jak żyje świat co czuje człowiek gdy zazdrości
brat kamieniem z pola zabija brata
nie cenił tego co miał
śmierć pojawiła się zaraz niczym mgła co okrywa szczytu górę
z gliny ktoś kazał wypalać cegły budował cywilizacje władze i wiarę pomieszaną ofiary składać i lichwę pobierać za nie swój świat
w niewolę własnych myśli człowiek w sidła zamotany
dymią fabryki pędzi dzikim krokiem bez opamiętania
siódme niebo nienawiści era serca zbudźmy się co było nie istnieje bądźmy sterem okręt ten odrywa się od stron brzegów
jedyny grzech grzechem jest jeśli nie wybaczysz sobie
człowiek pędzi przed siebie Bóg przekazuje energię
światłowodem płynie woda żywa woda odkupienia
natchniony smakiem dobrego zapomnij co źle
szkic...