jesień rozłożyła się w parku
zatrzaśnij drzwi nadchodzi noc
nie drwij ona okryje płaszczem słabe kości
okręt odpływa
niesie mnie po falach
pośród sztormów
szkwał czuję na całym ciele
zapomnij o mnie
ślę list w butelce
po kałuży z łez
słowa są gorzkie
Bóg pamięta o mnie
skazuje na życie w rozłące