wychodzące boso z cienia
autorskiej wyobraźni
jaźnią istnienie obustronnego poświęcenia
biorąc na barki miłość jak ranną sarnę
dwa razy tyle darując na kwesty
nie licząc na przyszłe niestabilne czasy
zbudowane w sercu miejsce
byś weszła w nie bez fleków
zmrok zamknięte oczy
gwiazdy wspięły się wysoko
na niebie w mgławicach naznaczone imię
płynę ze wspólnym uczuciem