od księżyca odpalasz następnego papierosa<br />
a mrok rozrzucony po ulicach jak śmiecie<br />
jest twoim diamentem i cierpieniem <br />
które cię przysłania<br />
<br />
I stoisz tu sam w skórze jakby nie swojej<br />
i widzisz jak noc zstępuje niczym jądra<br />
do moszny w którymś tam okresie męskiej egzystencji<br />
zastanawiasz się nad niczym panie znikąd<br />
<br />
I stoisz tu sam w skórze jakby nie swojej <br />
czujesz że odchodzisz tam skąd przyszedłeś<br />
chociaż nie możesz sobie przypomnieć przeszłości<br />
która jest jak wiatr wiejący do bolącego ucha<br />
<br />
i już tylko wata <br />
została...