Daje wieczność nie potrafi zatrzymać chwili,
Nie cierpię samotności,
Tkwiąc w niej bezgranicznie długo.
Jestem sam w swoich rozterkach,
Bojąc się własnych myśli,
Tańczę w rytm głuchej ciszy,
Me ruchy są wyimaginowanym wyobrażeniem jej.
Żyję choć powinienem umrzeć,
Umieram choć oddycham powietrzem,
Wypełnionym po brzegi frazesami,
O Szklanym domu, tam mieszkam.
Brak mi odwagi by przełamać strach,
Budując bezpieczne szklane sejfy,
Przechodzę z jednej przestrzeni w drugą,
W strachu, żeby nie zniszczyć fałszywego obrazu szczęścia.
Szczęście, subiektywna postać kłamstwa o twarzy noworodka,
Ono nie istnieje. To idea, w której fakt istnienia,
Próbujemy uwierzyć,
A jeśli nie mam wiary?.......