O domu z oknami wśród chmur,
Dotykać pragnąłem grzbietów błękitnych gór,
Wzgórz nadziei zrodzonych z ludzkich cierpień,
Skalistych marzeń ludzkich codzienności.
Dziś, kiedy wieczór zapada,
Siedząc wygodnie w cieniu gabinetu,
Spoglądam przez zamknięte oczy swe,
Otoczony unoszącym się zapachem wspomnień,
W okna zarys mijającego dnia. To wciąż dzieje się………..
Promienie zachodzącego słońca,
Ukazują postać Twą,
Stojąca i nieruchoma dziś,
Wczoraj nie wiedziałem,
Że jutro, tak bardzo zmieni mnie.
Widzę obrys Twego ciała,
Czuję zapach Twojej skóry,
I smak Twojej namiętności,
Jakże cudownie doznać znów Cię,
A to tylko sen, przeszłości cień.
Twój dotyk jest jak cisza,
Która otacza mnie dniem za dniem,
Jak milczenie, kojące do snu,
Ze mną bez końca w każdy wieczór,
I noc, bez końca…..jak bardzo pragnę znów dotknąć Cię…….
Za każdym Twym spojrzeniem zamieram,
Każdy Twój ruch wzbudza moje nadzieje,
Każde Twoje słowo onieśmiela mnie,
A to tylko sen, sen wczoraj,
Wczoraj co nie zna jutra,
Jutra, co tęsknotą w przeszłości tkwi.
Będę czekał marząc o delikatnych ustach Twych………………..