tłumiących wnętrz do końca ich jestestw
wstydliwa łza tylko cham śmiechem zakrył
wiele lat patrzy na rozestane* płatki
zimno dla świata pędzących z wiatrem
pora na angaż z naturą na zawsze
pokryte szyby aż uśmiechy dojrzeć
szkoda, bo okna otwarte na oścież
opierają i wylatują bo kochać
patrzeć w oczy do naszego końca
zbyt trudno do porannego słońca
jeśli zapomnisz staną się dalekie
lecz przyświecać nad zmęczonym ciałem
będzie zawsze zimno w moje serce
ale
ale...
oszalałem
......
to takie piękne...