Wzajemnie badające
Koniuszki włosów
na gładkim ciele
Młode lilie
Odurzająca woń unosi się
Ponad krystalicznym stawem
Pamiętam jak uderzałeś w nią
Podmuch oceanu o brzegi lądu
Ziarenka piasku tańczyły
między sobą
Ona tylko delikatnie wzdychała
Próbując musnąć ustami uczucie
Popychające wodę
Opatulającą jej talie
Składała pocałunki na
twoim ciele
Zatapiała usta jak niebo rosę
w płatkach róży
Odchylała powieki zanurzając się
w nich
Chwytałeś jej piersi
Spijałeś brzoskwiniowy nektar
Popadliście w wzajemnej ekstazie
Ogród tężał
Popychane subtelnymi
ruchami
Dłoni zapachy
wzbijały się
A ja patrzyłem...
Nigdy nie zaznaliśmy siebie
Poczęstunek słów włożony w moje usta
Kłamstwo
Wstydziłeś się swoich ran?
Tak szybko jednak
rozdarłeś swoje szaty przed nią
Moje serce obrało ciebie
Ją zwało przyjaciółką
Pragniecie wybaczenia
Byliście świadomi.
Zamykam drzwi i wymazuje obrazy
Nie ma was tu
Teraz nie wypłaczę miliona łez
Wróć do tej którą wypełniałeś
Stańcie się jednym ciałem
Jestem silniejszą suką.
Choć wciąż nie mogę uwierzyć...
Czy naprawdę wierzysz we mnie?
Wierzę w siebie?