na skroniach po drodze
szron się osadza
czeka wytrwała jak skała
w sercu dynamit rozsadzam uśmiechem
winorośl zaplata dłonie na ramionach
wydaje owoc obfity pełen życia
ona jest filarem diamentem fundamentem
wmurowanym kamieniem węgielnym
oddam jej wszystko całego siebie i więcej
wybacza gorsze dni które nie omijały
szaleństwem kochać się w niej
mieć małe niebo na Ziemi