nienawidzisz słów z moich ust
od dziś jestem wrogiem
na ulicy panuje anarchia
despotyzm przy płocie
w kościele pełno kupców
nikt ich nie przepędzi
nie wywróci stołów
pełnych monet i tandety
spijam słowa z ust
których nie chcesz znać
treść zajmuje zbyt wiele
w głowie pełnej marzeń i uniesień
dlatego gdy opadają powieki
widzę więcej bywam gdzie zechcę
zabrać cię mogę jeśli zgodzisz się dzisiaj
tymczasem upojony wizją edenu
śnię o tym co zatarł czas