i widzę że upadniesz na dnie
jak tak można patrzeć?!
sklerotyk zawodów
i muzyk gardłem pieje
Bóg zanuci wiatrem pola
kowal dorzuci werble
romantyk zgrzebnie piecem
prawdę marzeń okaże
i czym będzie szczęście
gdy zbijesz bańkę?
bańka! moje skarbie!
zarobiłem się dla ciebie
czy patrzeć jeszcze
jest coś warte?
gdy okryłem twe ramiona
własnym ciałem, to jak trup
gdy w końcu zaśniesz
przyjdę znów!
W nocy puka do twych drzwi
zimny wiatr z ciemnych alejek
jeśli to co niesie, nie jest szczere
zapomnisz, zamkniesz
zostanie pragnienie.
A ja biegać będę w pola
po nocach dnia słońca
bo zapomnisz przecież
kim jestem, dokąd lecę!