śni i szepcze mi obecność
wracam tam za prawdą
nic więcej za latarnią
dziś mi niepotrzebne
ulica chować może
wartość aby nie cierpieć
z każdą kartką biegnę
wyciągając ręce w Ciebie
jakbym był ślepcem
na niewidoczne serce
nonsens...
otacza mnie zewsząd
nocne oświetlenie
wolę pisać cierpiąc
moje oświecenie
(szybki wypad i trach w kałużę, do domu pisać ;)