bez zbędnego zaniedbania
w dłoni ściśnij garść ziemi
z niej się rodzimy
jak drzewa trawy
wszystko co lata
skacze ucieka
zapomnij o gniewie
nie mów że ktoś zgromadził wiele
będzie miał jeszcze więcej
przyda się nie zepsuje się
pisze wiersze za darmo
bo kto by za nie zapłacił
wskazówki się kręcą
po tarczy
zegar stary na wieży
ktoś go nakręca
bym z tobą pędził
od dzwona do dzwona
uciekają latka dzieci rosną
cała twarz w zmarszczkach
mam to w tyle idę szukam
wyczekuję przed drogą
dokąd zmierzam nie wiem
coś się zaczyna dziwnie
wyczuwam palec nosem
widzę wiele niedobrego
złe u szczytu rośnie
nabiera barw naciąga
wyczekuje słów nadziei
lepszym być pokazać
prawdziwą twarz starca
w głowie karnawał myśli
bombarduję duszę by wyjść
na zdrową stronę dobrze mi