chlebem i solą w kulturze
przywitałem nas bez-osobo
bo wnętrze było zbyt puste.
Ty byłaś tylko smutkiem
w marnej chwili na murze
żadna nowość, nasze witanie
było zbyt krótkie.
Minęliśmy się na rogu,
żądna ty świata ciałem
dawałem modły Bogu
być razem raz w środku
a do końca roku
tylko płakałem.
Nie potrafię powiedzieć
kim jesteśmy i dokąd ja idę,
a co dopiero mówić o tobie
wszystko jest takie niewinne.