Krążący w swym korycie, splamiony chemikaliami
Dającymi jedynie wrażenie ułudnego spokoju,
Lecz tak potrzebnymi by nie dać tej bestialskiej sile zapanować nad naturą,
Która po wszystkim tylko śpiewając rozchodzi się na wietrze.
Niemoc interpretacji tego co niewypowiedziane tworzy iluzję rzeczywistości
W której zagubione dusze próbują odnaleźć sens pośpiechu i niepokoju.
Purpurowe pola pod karmazynowym niebem są jak oddech podczas sztormu,
Przemawiając cicho do pradawnych grobów, których pustka już dawno została zapomniana.
Dajcie znaleźć ujście tym myślom,
Myślom o świecie który nie istnieje a w którym wszyscy żyjemy.
Świecie paradoksu i kłamstwa które każdy przyjmuje jako wygodniejsze od prawdy.
Niechęć do działania napędzana jest
Tylko powiedzcie mi co się tak naprawdę w życiu liczy?
zazdrością o nieznane jutro, które mając ten przywilej
Prowadzi nas wszystkich do powolnej zagłady.
Nad pagórkiem tańczy śmierć
W kolorowym, błyszczącym stroju.
Śmiejąc się i ciesząc że jej oddech przestał być wyczuwalny,
Nigdy nie zostawi ludzkości w spokoju.