tkliwych podłużnie piórem
czarnym atramentem jak oczy
listów miłosnych na półce
przy lampce jasnej nocy
jak twoje na mnie w południe
wzrokiem błądzących zaśnięć
mógł zapomnieć czy stąd pójdzie?
prawie zawsze dotyk
sprawi wszystko uśnie
byłem taki markotny
byłam taka na później
lepiej nic nie zrobić
żeby było smutniej!
A czerwcowej oglądam się
za Tobą a same gwiazdy
i w czerń mnie ciągnie
bo coś twoje we mnie
ciągle patrzy...