na ludzi wciśniętych w beton
i posłysz metal dudniący
na szynach opodal śmieci,
dary rozdano...
życiem bawią się dzieci.
Spójrz, bezbarwna larwo
na miasto wśród alejek
oświeconych pajęczyną
z dawnej wieży kościelnej,
czy w sercu bije miłość?
Patrz się pustymi oczami
pół metra przed siebie
i pójdź w tłumy na spacer
z bliznami na ciele.
Rozejrzyj się, istoto
bo mówią, że nie istniejesz,
na świat jak w tańcu
od kolorowych świateł
na szarym placu,
gdzie wszystko ciemnieje.
Spójrz, bezbarwna larwo
choć winien nazwać ciebie
prawdziwym człowiekiem.