a przeproszę za życie
cyknij mi fotkę przez ręce
gdy będę gdzie indziej,
to takie twarzowe...
a serce nie bije jak flesze
mi tętnem zamilknij na noce
to miejsce gdzie szyję w udręce
i cierpię jak słyszysz, że proszę
ciszy bezdennej...
Będę księżycem na niebie
białym z życia ocalałym
oświetlę każdą ścieżkę i ciebie
aż zagramy w karty i wygram
czarno na białym, szczęście
kogoś, kim nie jesteś...
Wyglądamy jak flary
gdy trzęsie narzędziem w karetce
mamy organy ze stali
by nie cierpieć przenigdy więcej
jesteśmy ulicami miasta
rozdzielani wiecznie...
to kto będzie naszym lekiem?