buduj mnie dalej, romantycznie
czwarta już w noc patrzę
albo w przeszłość nad ranem
aromat twój... jest gdzie indziej.
Wtedy wychodzę witać dzień
mam kwiaty i szczery uśmiech,
a oni śmieją się z moich oczu
roztrzęsionych tafli życiem, krwią
rozmazanych wspomnień
które mogą być mną.
Patrzę więc przez szlaczki
prawda być może daleko stąd,
przeglądam stare kartki i myślę
zapomnę życie, lub będę w to brnąć.
I w południe pierwszy raz
widziałem słońce w cieniu, chłodne
i wziąłbym za ręce i w serce
ale w sumieniu niewygodne
że mój czas, mógł mnie minąć.
Przeszłoby samotnie bokiem
w kaskadach promieni tańczące
skrząc oczami z radości bycia
moja osobowość, moje życie
a nic o słowie, nic od życia.
To chwil tysiące patrzy mi
wirując w szaleństwie miłości
i służą buntują, ale jedno tkwi
że zawsze byłem sobą
nic we mnie nie zapomni.
To trzecia, to czwarta
zapętlam się w czasie
uciekam od światła
bo w cieniu mi raźniej.
Tykasz mi dniu, marny zegarze
tam jest cisza, tam znów marzę
o upalnych chwilach od zimna
gdzie serce cofa się w czasie.
To w Ratuszu, to w domu
tam gdzie chcesz siedzieć,
bo świat daje ci wszystko
a ty nic od niego nie bierzesz...