płomienne wzgórza
ciało postarzałe
duch od zawsze młody
rośnie w sercu miłość
wokół świateł blask
rozszczepia po ścianach
marzenia
trwa lato nad tą samą kratą
niewinnie zaplatasz warkocze
mama daleko czuwa nad snem
w górze ptaki ich śpiew
spada lekko
uciekasz jak niespełnione prośby
zapominam zdarzenia niepogody
smutne rozmowy
przy gasnącym papierosie