na termicznej ziemi poruszeń
bliżej wnętrza, uśmiechu słońca
rześkim deszczem przed czasem
we mglistej chmurze jak osad
dwa serca, palce splecione
twarda i wrząca kochaniem
wilgotna i zimna po skroniach
dłonie złączone na amen
wieszczą światu, krzyki i szepty
ty bardziej pragnąca oddechów
ja wiecznie skupiony pomiędzy
hołd życiu, rozmaitości
płyniemy już ludzie zwierzęta
w obłoki wzbijając myśl
cud stworzenia.