przykryta szarym ciężkim wiekiem
okryta płaszczem żalu
spod powiek łzawymi dniami rozstania
zamknięta księga
nikt jej nie otworzy
nie przeczyta od deski do deski
szary beton smutek w słowach
serce drży apetyt na miłość przeminął
uwiędły kwiat porozrzucał liście
płatki czułych pocałunków
rozwiał podmuch jesiennego wiatru
czytam listy żółte koperty
na wojnie jest inaczej
każdy dzień patrzę na zdjęcie
w objęciach cały świat
każdym dniem poza nami
chowam głowę nisko przed kulami
zginę dla ciebie zginę
by zapomnieć imię
by nie myśleć dłużej
to za długo czas nie leczy ran
rosół odgrzany smakuje pomidorową
w poniedziałek na obiad