wieczorem w zamilczeniu dumała
mogła godzinami milczeć w trzynastu językach
świeca dogasała ciem się nie dopatruj
wyfrunęły do ogrodu przed gankiem
noc spowiła w oddali muzyka płynie strumieniem
las szeleści trzeszczą gałęzie zapiszczy zawoła
trzęsą się dłonie samotne zimne od niedotykania
zasypia w połowie okryta żalem wspomnień