Ale mówiąc szczerze, na nic już tak na prawdę nie licze
Moje urodziny, z pozoru szczęśliwy dzień w życiu
Kojarzony na ogół z prezentami, kasą, imprezą i dozgonnym piciu
Jednak od pierwszych jego minut, bardzo późno w nocy
Jest mi smutno, boję się, wolę zostać w łóżku i zakopać toną kocy
Przeraża mnie myśl, że usłysze i przeczytam te wszystkie żmudne życzenia
Wiedząc, że nawet setki razy składane żadne nic i tak nie zmienia..
Spełnienia marzeń?? W jaki sposób? skoro bardzo dobrze wiem
Że jedynym jesteś Ty a nigdy już nie odzyskam Cie!
Szczęścia??! Całe dawno odeszło, odeszło za rękę z Tobą
Więc jak mam być szczęśliwa, skoro zabrałes je razem z sobą?
100 lat?? Dzisiaj już właściwie umieram, więc po co mi to słyszeć?
Nie widzicie tego bólu, bo potrafię wspaniale milczeć..
Dużo kasy?? Po co mi jakiekolwiek pieniądze??
Za nie Ciebie nie kupie i wiem to bardzo dobrze...
Wszystko czego sobie zapragniesz?? Moje wszystko zostawilo mnie...
Więc nawet pragnienia nie sprawią, że do swojego życia przywróce Cie.
Udanej imprezy?? Na co mi głupia zabawa i balowanie do rana?!
Wolałabym w tym dniu nawet siedzieć w domu ale być przez Ciebie przytulana..
Dużo miłości?? Po chuj?? Mam jej aż za wiele!!
Tak dużo, że aż mnie przygniata i zostawia blizny na ciele
Radości i uśmiechu na twarzy??
Dzisiaj tylko Twoja obecność mnie tym obdarzy
Prawdziwych przyjaciół?? Nie trzeba, już mam najlepszych na świecie
Zabiją za mnie, są zawsze obok, nie znajdziesz lepszych w całym internecie
Także darujcie sobie te wszystkie tandetne wypociny
Bo żadne nie spełnią się nawet w urodziny
Nie chce jak co roku słuchać tych samych bzdur
Bo to tylko przywołuje w moim życiu więcej chmur
I ta świadomość, że we wszystkich życzeniach kryje się cząstka Ciebie
Dlatego wszystkie wywołują łzy, bo już nigdy nie będziemy w naszym wspólnym niebie..