Kim jest ten człek, dla którego ta maszyna na każde skinienie?
Zgarbiony niemal jak podkowa od wschodu słońca do wieczora.
Patrzy w tą świecącą twarz niknąc w niej jak kamfora.
Niemal jak śmierć blady od jej spojrzenia niebieskiego.
Wciąż oczy jego łakną jej światła Boskiego.
Jak para zakochanych niemal bez słów rozmawiają.
On pisze do niej listy delikatnie w nią klikając.
W nieznanym nikomu języku, który tych dwoje rozumie.
Pisze jej o swych pragnieniach, które tylko ona spełnić umie.
Miłość ta tak dziwna, lecz dla tych dwojga oczywista.
Któż ją pojąć może? Tylko Ona maszyna i On programista...