popielaty brąz pól zaoranych ma jakieś znaczenie
ślady na ścieżkach drogach barbarzyńskich
soczyste stawy żyją ryby pływają szare kaczki
przydomowe rowy skąpane w wodzie zielonych żab
leśne drzewa usypiają na noc
palą się ogniska w sercach iskra
nadzieja że wyręczy mnie świat na lepsze
idę drogą boso bosy wydany na świat
nagi staję przed tobą poufale
nie mam kieszeni są w spodniach
nie mam pieniędzy są w bankach
nie mogę nic kupić ochrona bije mnie po pupie
jakby na plecach brakowało miejsca na plakaty
gdzie zło krzyżuje ludzi bliżej słońca
udają bogów a są wilkami
smarują twarze odchodami
wkładają palce w środek zwieraczy
otwieram piwo zapalniczką
smakuję wolności
dotykam cię ustami
płyną dźwięki
lecą ptaki całkiem wolne
w miejscach niedozwolonych zatrutych
zgniłe serca pełne sejfy guzy na płucach
umieram w tym świecie nie sam
tam dokąd brnął mnie prośby
nie będę sam cudownie
wszystkich znam uwielbiam ten stan