siedzę i tykam innych na łzy
czasami robię też za krzesło
a postaci wokół szuflady
nie obchodzi mój krzyk.
Jestem prochem kul jak lecą
wnętrzem bycia, zimnym na wstyd
z palcami w drodze z beznamiętną
na pokłady szoku u zdrady
i nie pogodzi spust krzywd.
Jestem, stoję znów tak siedząc
serce i życia winnym stracić
ze łzami w podłogę za przeszłość
raz zobaczyć z boku twarzy
ten pogodny chmur świst.
A później czas przetrawić....
i nie zrobić nic.