w parkowej alei
gdzie pożółkłe liście
z pobliskiej wierzby
kapały
prosto do mej duszy
napełniając mnie
ciężką tęsknotą
za pejzażem
tamtych dawnych dni
tęsknotą jakże bezwzględną
której nic nie ukoi
nawet powrót do miejsc
pamiętających nas
takich
jakimi byliśmy
bowiem
dotyczy ona rzeczy
bezpowrotnie
utraconych