nie wszystko jest na sprzedaż
nie zawsze masz to co chcesz
ja nie mam nic prócz pragnienia
ból wspomnień urojone myśli
w obłędzie w zakochaniu
popełnić błąd by grzechem się stać
skrzywdzić wymyślona chora droga
wypełniona śmiercią by użyć szczęścia
zakłamany podstępny
nie patrzyłem w lustro pełne nas
bez zastanowienia tkałem swą
pajęczą sieć
ofiarę pochwycić serce zjeść
zakochane
wypełniony po brzeg nienawiścią kipiałem
jasny grom ból głowy zwalił mnie z nóg
pomógł -zapytasz kto?
ktoś kto z dobrem był za pan brat
spokojny jak sufity szpitalne białe kitle
szklane oczy lekarza w moje szare wpatrzone
wszystko będzie dobrze
do studni wrzucić dar szczęście dla kobiety
by panem życia i śmierci się stać
kochać tak wyraźnie do szaleństwa
bez skrupułów chory pod kopułą
twoje oczy
spokój pełen gwiazd w noc
zaniedbany pogodzony
w kilku słowach zrozumiałem
jak jestem mały
zwyciężyła prawda
bliski diabła bliski destrukcji przetrwałem
rozumiejąc błąd urojonych skrępowanych
żądzy pod osłoną uniwersum