na progu przysiadł snuł baśń
palił fajkę dym w obłoku niósł słowa w eter
uszy moje chwytały każdy dźwięk
zasłuchany pamiętam każdy jego ruch
każdą zmarszczkę odsłonił je czas
drżąca ręka drżący głos nie ze strachu
życie zginało go wciągał go ląd skąd przybywamy
i gdzie odchodzimy by dalej snuć mniej błądząc