niestrudzonym
jak ból
niemożliwy do zgubienia
odmierza
bezsenne odległości
od narodzin
po milczące unicestwienia
wyprzedzając świt
zawsze
o jedno uderzenie serca
zmaga się
z każdym dniem
co ciąży jak kamień
krusząc go
bez wytchnienia
na godziny
minuty
ulotne chwile
na miarę
naszych możliwości
z nastaniem nocy
nie przestaje zgrzytać zębami
dobijając się
do zamkniętych powiek
choćby o jedną
kromkę snu