ta stara drewniana chałupa wciąż stoi choć dach jej się zrobił dwugarbny jak wielbłąd
minąłem przystanek w ciemności przede mną trzy świerki majaczą i pole wciąż orne a nad nim jej zamek i światło na wieży już północ za chwilę półmetek
zawracam i zwalniam by oddech za krótki na cztery rozłożył się kroki
znów mijam jej laptop tym razem po lewej trzy świerki za polem przystanek chałupa jak wielbłąd bez okien na dachu jej mości z mgieł barłóg na nocleg lekuchny jak jedwab powabny księżyc dwurożny